środa, 20 grudnia 2006

"Odległość i cisza są wplecione w każdą prawdziwą przyjaźń"

Dziś nadszedł czas na świąteczne porządki...i znalazłem książeczkę..."Dla przyjaciela" od Ani... No i wróciły wspomnienia...:(

Dlaczego ja to straciłem? W którym miejscu popełniłem błąd? Ale wiem że to moja wina, bo popełniłem grzech zaniedbania... przy książeczce była kartka z zapewnieniem ze jestem najważniejsza osobą w jej życiu... i zebymz awsze był... Cóż, teraz mnie wcale nie ma w jej życiu... Ludzie mówią że prawdziwa przyjaźń jest wieczna... a przecież to co między nami było wydawało się tą prawdziwą....wieczną...to czemu jej teraz nie ma?

Każdego dnia myślę czy się nie odezwać... a jednocześnie myślę ze może już nie warto...może nie warto decydować się na ekshumację martwego organizmu? A może on wciąż nie jest martwy? Ona próbowała już nie raz...i się nie udało, nie było jak dawniej, może już nie chciałem? Może nie potrafiłem? Nic już nie wiem... brak mi jej.

Jeśli jakimś cudem to czytasz, to wiedz że na zawsze będziesz dla mnie kimś wyjątkowym.
"Miłość, która znajduje swój wyraz w przyjaźni jest szczególnie silna i trwała"
Jestem tak beznadziejny, że nawet nie mam jej adresu, by wysłać jej kartkę na swięta ;/

 

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Znudzenie tym samym stanem rzeczy? Tym, że jest odległość, tym że narazie nic z tym nie można zmienić? Ty uwieziony w Łodzi ona w Bydgoszczy?
Może dlatego straciłeś. Nie wypowiadam się czy warto próbować to odbudować bo nie chce złej rady udzielić
pozdro

Anonimowy pisze...

Czwarta nad ranem
Może sen przyjdzie
Może mnie odwiedzisz

Czemu Cię nie ma na odległość ręki
Czemu mówimy do siebie listami
Gdy Ci to śpiewam u mnie pełnia lata
Gdy to usłyszysz będzie środek zimy
Czemu się budzę o czwartej nad ranem
I włosy twoje próbuję ugłaskać
Lecz nigdzie nie ma twoich włosów
Jest tylko blada nocna lampka
Łysa śpiewaczka

Śpiewamy bluesa, bo czwarta nad ranem
Tak cicho, żeby nie zbudzić sąsiadów
Czajnik z gwizdkiem świruje na gazie
Myślałby kto, że rodem z Manhattanu

Czwarta nad ranem...

Herbata czarna myśli rozjaśnia
A list twój sam się czyta
Że można go śpiewać
Za oknem mruczą bluesa
Topole z Krupniczej
I jeszcze strażak wszedł na solo
Ten z Mariackiej Wieży
Jego trąbka jak księżyc
Biegnie nad topolą
Nigdzie się jej nie spieszy

Już piąta
Może sen przyjdzie
Może mnie odwiedzisz

sdm

Anonimowy pisze...

*przytul*
hm... zbiegi okolicznosci mnie przerazaja